Ratujmy Królewiec

Czy i jak Polska może odzyskać Królewiec?

STRESZCZENIE:

Polska powinna w krótkiej (kilkumiesięczej) perspektywie przygotować się na katastrofę humianitarną w Królewcu. Już dziś powinniśmy przygotować scenariusze, jak wtedy reagować, również wobec możliwych rosyjskich prowokacji.

W perspektywie długoterminowej, budowanie „aktywów” w Królewcu powinno, w razie ostrego kryzysu wewnętrznego w Moskwie, umożliwić zbliżenie władz nad Pregołą do Warszawy.

SZCZEGÓŁY:

Przedłużająca się wojna rosyjsko-ukraińska i związane z tym międzynarodowe sankcje w dłuższej perspektywie muszą okazać się niszczące dla Rosji i jej gospodarki. Już dziś mówi się o 15-20% spadku PBK Rosji w roku 2022. Gospodarcza zapaść będzie generować olbrzymie napięcia społeczne, narodowościowe w Rosji. O ile w maju 2020 pisząc o rozpadzie Rosji myślałem raczej o stopniowym procesie, który zacznie się w okolicach roku 2030, tak obecnie błędy Putina et consortes powodują skokowe przyspieszenie procesu.

Nie zagłębiając się w tej chwili w szczegółowe scenariusze dla Polski – wypada skupić się na jednym, acz istotnym wątku – istnieniu rosyjskiego Kaliningradu, który wolę nazywać Królewcem. Pamiętajmy, wszak, że nazwa Kaliningrad to nie zruszczenie polskiego Królewca, czy tłumaczenie niemieckiego Koenigsberg, ale nazwa na cześć komunistycznego zbrodniarza Kalinina, odpowiedzialnego m. in. za zbrodnię katyńską. W starych rosyjskich latopisach Królewiec występuje pod nazwą Королевец (Korolewiec).

Jakie scenariusze powinna wobec Królewca rozpatrywać Polska?

Katastrofa humanitarna

W krótkiej perspektywie Królewiec i Sambia zagrożone są humanitarną katastrofą. Nie w wymiarze, z jakim mamy do czynienia na Ukrainie, ale nieuchronny brak leków i żywności w krótkim czasie, kilku miesięcy doprowadzi do poważnych problemów. Obwód Kaliningradzki jest bowiem samowystarczalny w zakresie energetycznym (od roku 2005, gdy oddano do użytku nowoczesną elektrociepłownię), ale żywność, leki czy większość innych produktów pochodzi z importu. Królewiec, praktycznie odcięty od świata może najboleśniej i najszybciej w całej Rosji odczuć  skutki sankcji. Utrudniona komunikacja lotnicza oraz prawdopodobne zamknięcie transportu kołowego spowodują nieuchronny kryzys.

W innych okolicznościach można by oczekiwać, że Rosja wykorzystałaby taki stan rzeczy do prowokacji. Można sobie wyobrazić, ze Moskwa np. żądałaby od Polski przejazdu przez przesmyk suwalski ciężarówek z pomocą humanitarną, ale również wyposażeniem policji, która nie radzi sobie z protestami w Obwodzie – po to, by testować sprawność i reakcje polskich władz w sytuacji kryzysowe. Dziś, Rosja krwawiąca w Ukrainie może nie mieć zasobów i możliwości przeprowadzenia takiej akcji.

Polska, jak się wydaje, powinna przygotować się na możliwy scenariusz pomocy dla Królewca. Operacja taka byłaby oczywiście obarczona dużym ryzykiem propagandowym (pomagamy Rosji?), ale zapobiegałaby właśnie ewentualnemu zaognieniu konfliktu z Moskwą oraz użyciu tego argumentu przeciwko Polsce przez Kreml na arenie międzynarodowej (przez złych Polaków giną dzieci i chorzy w Królewcu, bo Polska nie przepuszcza transportów).

W perspektywie długoterminowej działanie takie powinno być elementem większej strategii.

Budujmy mosty

Patrząc długoterminowo Polska mogła – a w przyszłości również powinna -budować ciepłe relacje przygraniczne z Sambią. Okazji nie braknie. Może to być choćby rajd rowerowy czy motocyklowy Królewiec – Gołdap (szlakiem Kanta, dla którego były to najdłuższe podróże życia, a który odwiedzał tam przyjaciela – generała Daniela Fryderyka von Lossow), zawody pływackie w Zalewie Wiślanym czy wymiana kulturalna, spotkania oficjeli. Celem powinno być nawiązywanie międzyludzkich relacji pomiędzy władzami Królewca, Olsztyna, Elbląga czy Braniewa. Proste sprawy: ktoś z kimś napije się wódki, ktoś się w kimś zakocha, ktoś pójdzie na zakupy. Wydaje się to nieistotne, ale w sytuacji zbliżającego się rozpadu Rosji tego typu „miękkie” relacje stanowiłyby podstawę do orientowania się lokalnej władzy w Królewcu na Polskę. Zakładając oczywiście, że  wśród tych relacji byłyby lokowane „aktywa” polskich służb, które na tym odcinku powinny być wyjątkowo aktywne. Jeśli bowiem w Moskwie dojdzie do przewrotów, rewolucji, a Rosja poddana zostanie tektonicznym wstrząsom, rozdzierającym ten kraj po szwach narodowościowych, gdy Chiny „wezmą pod opiekę” Syberię, władze nad Pregołą mogą ulec pokusie, by wystąpić o uzyskanie statusu „wolnego miasta Królewca” pod patronatem Unii Europejskiej.

Królewiec – Back to the future

W dalszej perspektywie organiczna praca powinna wiązać Królewiec z Polską, np. poprzez przyznanie jego przedstawicielom prawa zasiadania w polskim Parlamencie w charakterze obserwatorów i doradców (uzasadnieniem może być potrzeba koordynacji środowiskowych (Zalew Wiślany), wymiana handlowa czy kulturalna. W perspektywie lat kilkunastu lub kilkudziesięciu może to powodować quasi-wasalny charakter Królewca wobec Warszawy, czyli powrót do czasów minionych… Nie orężem, ale grawitacją ośrodka w Warszawie, jak w czasach I Rzeczpospolitej, gdy ziemie litewskie i ruskie (nie mylić z „rosyjskimi”) ciążyły ku rdzeniowi w Polsce należy zatem przywrócić Królewiec Polsce. W tym twierdzeniu nie ma nawet tęsknot za „Wielką Polską”, jak ktoś zaraz zarzuci. To czysta pragmatyczna, chłodna ocena sytuacji – odzyskując Królewiec poprawiamy swoje geopolityczne położenie i uruchamiamy gospodarczo pogranicze, przecięte sztuczną stalinowską linią prostą – kto był ten wie, że z Gołdapi, Bartoszyc czy Braniewa naprawdę bliżej i łatwiej zarówno fizycznie, jak i duchowo do ujścia Pregoły niż pod kolumnę Zygmunta.

Fantazja?

Ktoś powie.. to czysta fantazja. Dziś – tak. Szybko zmieniający się świat wymaga jednak myślenia o tym, co jutro i budowania scenariuszy. Ten wcale nie jest tak nierealistyczny, jak jeszcze dziś (a na pewno kilka tygodni temu) mogłoby się wydawać.

Jan Smuga

12.03.2020 g. 0.39

Dodaj twój →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.