Czym jest polityka?
Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku, jak ponoć mawiał Lao-tzu. Tak też i ten blog zaczyna się od pierwszego wpisu. Dokąd ta droga poprowadzi, rzecz jasna nie wiadomo,ale jak mawiała mało znana poetka Maryla Maj, kiedy Domem jest droga…
Chciałbym na tym blogu dzielić się refleksją nad światem. Światem w jego wymiarze głównie politycznym, społecznym, ekonomicznym, czyli w zakresie nauk dziś rozdzielonych w ramach akademickich podziałów katedr, a które tworzą jedną całość, a co przypominał kilkadziesiąt lat temu Immanuel Wallerstein (https://en.wikipedia.org/wiki/Immanuel_Wallerstein).
Poszukiwanie prawdy
Chciałbym poszukiwać prawd, mechanizmów rządzących tym światem, postarać się go zrozumieć i- na tyle, na ile giętki język, czy wprawny ruch bipeda na klawiaturze pozwoli – opisać. Poszukiwać prawd w sposób wolny od założeń a priori, gotów do zmiany paradygmatu, gdy okaże się on nieadekwatny.
Intencją tego poszukiwania jest rozumienie prawdziwych celów aktorów. W polityce celem jest zawsze i wszędzie władza i sprawczość, rozumiana jako możność zmuszenia innych do działania zgodnego z moją(rządzącego) potrzebą. Ta niby oczywista konstatacja w praktyce, nie tylko wśród laików czy „zwykłych Kowalskich” okazuje się często być ignorowana. O ile można zrozumieć, ze niezainteresowany mechanizmami władzy John Smith woli widzieć świat w kolorach różowych, tak zadziwiająco często, szczególnie w Polsce, wierzymy dekoracje: idee demokracji, równości, braterstwa, słuszności, wierności, uczciwości. Te wszystkie ważne w życiu jednostkowym i piękne zasady nie mają żadnego, powtórzmy: żadnego znaczenia w polityce. Są często instrumentami, parawanem słów, za którym ukrywają się prawdziwe cele. Są wykorzystywane i odmieniane przez wszystkie przypadki, ale tylko i wyłącznie po to, by zwiększyć komparatywną przewagę, by zmusić przeciwnika do zgięcia karku, by narzucić mu swoją wolę. Kto wierzy w te idee – już przegrał.
Niezmienne interesy, zmienne instrumenty
Jak mawiał John Temple (https://pl.wikipedia.org/wiki/Henry_Temple)„Wielka Brytania nie ma wiecznych sojuszników ani wiecznych wrogów; wieczne są tylko interesy Wielkiej Brytanii i obowiązek ich ochrony”. Przyszedł czas, abyśmy my, obojętnie czy na poziomie narodu, społeczeństwa, społeczności lokalnej, kraju, zrozumieli, zaakceptowali tę prawdę: liczą się wyłącznie interesy i siła, potrzebna do ich realizacji. Dobrze jest mieć sojuszników, ale trzeba nauczyć się ich używać, wykorzystywać i porzucać, kiedy przychodzi na to czas. A czas taki przychodzi, gdy sojusz nie służy interesom kraju.
Dyskusja
Nie zagłębiając się dziś w dalsze szczegóły, chciałbym, aby ten blog stał się platformą wymiany myśli, żródłem niepokoju powodującego potrzebę poszukiwania, irytującym cierniem w podeszwie, który nakazuje zatrzymać się i zastanowić głębiej nad istotą tematu. Zarozumiałe? Jak w każdym przypadku, decydując się na upublicznianie tego typu refleksji narażamy się na taki zarzut. Jakąś dozę egoizmu, przekonania o słuszności własnych przekonań czy wręcz wiary w swój mały autystyczny świat trzeba mieć, by myśli przelać, już nie na papier, ale w łańcuch pędzących z prędkością światła zer i jedynek.
Czas zatem wsiąść do pociągu. Nie „byle jakiego”. Zapraszam w podróż.
Jan Smuga
Majątek niektórych przekracza wartość do której potrafią liczyć. Myślą o zemście zamiast umysł Ćwiczyć…
Trzeba mieć wytrwałość i wiarę we własne siły Twój portal jest tego przykładem. Trzeba wierzyć, że człowiek jest do czegos zdolny i osiągnać to za wszelka cenę!.