„La France soumise” czyli francuskie państwo wyznaniowe
STRESZCZENIE:
Zmiana na stanowisku Ministra Edukacji poprzez desygnowanie proislamskiego Pap Ndiaye w miejsce konserwatysty J.M Blanquera, to pierwsza jaskółka islamskiej wiosny. Kolejnym krokiem może być zwycięstwo w wyborach proislamskiej lewicy. NIeuchronny kryzys żywnościowy na biednym Południu wzmocni problem imigrancki we Francji, a jednocześnie presję na szybkie zakończenie wojny rosyjsko-ukraińskiej.
SZCZEGÓŁY:
Po zwycięstwie E. Macrona w wyborach prezydenckich, sondaże wyborów parlamentarnych wskazują na możliwe zwycięstwo bloku ugrupowań skrajnie lewicowych NUPES, które postulują m.in. podniesienie płacy minimalnej, obniżenie wieku emerytalnego, zmniejszenie ilości godzin pracy w tygodniu, regulowane, państwowe ceny artykułów pierwszej potrzeby oraz ewentualną rezygnację z energii atomowej oraz wyjście z NATO.
Mały krok małego człowieka, ale wielki skok dla Francji
Polityczny kameleon Macron, ruchem wyprzedzającym, próbując zdobyć głosy lewicy, dokonał kroku, który może mieć istotne znaczenie dla państwa francuskiego w perspektywie następnych kilku, kilkunastu lat. Ministrem Edukacji został bowiem mianowany, pełniący dotychczas funkcję dyrektora Muzeum Historii Imigracji, Pap Ndiaye.
Zastąpił on konserwatywnego Jeana-Michela Blanquera, znanego z krytycznego stosunku do postawy uległości wobec islamistów, przestrzegającego laickości szkół – standardu, który obowiązywał we Francji od XIX wieku. Blanquer krytykujący „islamo-gauchisme” (lewactwo islamskie? islamo-lewackość?), wobec grożącej macronowej LREM (zmieniającej nazwę na Odrodzenie – Renaissance) porażce, stał się niewygodny.
Ten, wydawałoby się drobny fakt jest, moim zdaniem, pierwszą jaskółką islamskiej wiosny nad Sekwaną. W demokratycznym społeczeństwie rosnąca liczebnie grupa muzułmanów zaczyna dochodzić do głosu instytucjonalnie, już nie tylko na ulicach. Jest to proces naturalny. Po prostu każdy demokratyczny polityk, chcąc wygrać wybory, musi śpiewać z klucza nadanego przez większość. Zwiększająca się liczba muzułmanów (oficjalnych danych brak, bo we Francji zakazane jest zbieranie informacji o wyznawanej religii) musiała przełożyć się na głoszone przez polityków poglądy. Moje rozważania na ten temat sprzed 2 lat – TUTAJ.
Poddaństwo
Proces ten w sposób doskonały opisał Michel Houellebecq w 2015 roku w powieści „Soumission” (tłumaczonej na polski jako „Uległosć”, choć moim zdaniem kontekstowo należałoby raczej tłumaczyć jako „Poddaństwo”).
Houellbecq opisuje proces powolnego przejmowania przez muzułmanów władzy we Francji, w sposób pokojowy, metodami demokratycznymi. Powieść to nie literatura faktu, ani naukowa rozprawa, jednak wydaje się, że polityczny instynkt autora nie zawiódł, a jego wizja ma realne szanse, by się spełnić.
Powołanie Pap Ndiaye – czarnoskórego progresisty, otworzy szeroko drzwi do dyskusji o zmianach w nauczaniu (np. historii Izraela i korzeni ideologicznych Francji, anatomii człowieka, udziału dziewczynek w zajęciach W-F itd.). Możliwe zwycięstwo skrajnie lewicowego bloku NUPES może być kolejnym krokiem islamizacji Francji, bo ugrupowanie to w znacznej części bazuje na poparciu imigrantów i eufemizując „nierdzennych Francuzów”.
Wojskowy przewrót?
Nie podejmę się prognozowania co do możliwego konfliktu wewnętrznego we Francji, gdy E. Macron, chcąc nie chcąc będzie musiał realizować proislamską politykę, dodatkowo wprowadzając do i tak już socjalistycznego kraju zarzynające gospodarkę marksistowskie pomysły Melonchon’a i towarzyszy (z partii „La France Insoumise” i sojuszników z NUPES)). Prawa strona politycznej szachownicy grozi bowiem wojskowym przewrotem.
Wojna rosyjsko- ukraińska a Francja
Obszarem, który kluczowy jest z punktu widzenia Polski, jest możliwa, niekorzystna ewolucja poglądów Republiki Francuskiej na temat wojny rosyjsko-ukraińskiej. I tak chłodny francuski, jak do tej pory, stosunek do walki Kijowa o niepodłegłosć, skręcić może tym bardziej w stronę prorosyjskich sympatii. Nie będzie to nawet wynikało z ideologicznego powinowactwa zwycięskich komunistów z NUPES z władzami w Moskwie, bo rosyjskie władze to pragmatycy, z komunizmem nie mający już wiele wspólnego. Radykalizacji upatrywałbym w nieuchronnym kryzysie żywnościowym, który dotknie przede wszystkim państwa Afryki i Azji, a zatem, w części obszary, które Francja zawsze uznawała za terytorium swych wpływów. Dodatkowo proislamski kurs nowej legislatywy w Paryżu wzmocnić może atencję w kierunku braci w wierze, zamiast, będących z perspektywy Sekwany, gdzieś na końcu świata, ginących żołnierzy i cywili za Dnieprem. Narastać będzie zatem we Francji ciśnienie, by tę wojnę zakończyć jak najszybciej, wrócić do business as usual, a przede wszystkim uchronić biedne Południe od głodu, a Francję od zalewu migrantów. O proroczych wizjach J. Raspail chyba nikt, poza prawicą, nie myśli.
USA pomoże Macronowi?
Paradoksalnie, jak to bywa w polityce, tokujący często przeciwko Waszyngtonowi Macron, właśnie w USA może poszukiwać pomocy. Amerykańskie wsparcie, udzielone w sposób inteligentny (bo przecież Francjia amerykańską pomocą się brzydzi, nie mogąc zapomnieć dyshonoru, gdy gringos w XX wieku dwukrotnie zastali ja z opuszczonymi majtkami i jednak uratowali przed germańskim gwałtem) być może będzie prezydentowi potrzebne, by zachować władzę i zawartość „Francji we Francji”. Z punktu widzenia USA wspomożenie Macrona w zamian za bardziej aktywny udział Francji w wojnie przeciwko Rosji, wydaje się być zagraniem rozsądnym. Pytanie czy Macron jest w stanie pójść do Canossy czy też spróbuje rozgrywać partię z rosnącą opozycją realistów spod znaku Mearsheimera i Kissingera. To drugie rozwiązanie byłoby szalenie groźne dla Polski i Ukrainy – o czym w kolejnym wpisie.
Jan Smuga
29.05.2022, g. 19:14
Dodaj twój →