Dlaczego Rosja zaatakowała Ukrainę?

Przyczyny ataku tkwią w rosyjskim mesjanizmie i manii wielkości

KRÓTKO:

Źródłem konfliktu nie jest szaleństwo Putina, ale walka słabnącej Rosji o pozostanie w grze. Głębokich źródeł konfliktu szukać należy w zakorzenionym w rosyjskiej duszy mesjanizmie, który nakazuje widzieć Rosjanom swój kraj, jako wybrane przez Boga imperium, które powinno świat zdobyć dla prawdy.

SZCZEGÓŁY:

Wystarczyło poczekać

Wiele znamienitych głów, nomen omen, głowi się, tudzież łamie sobie głowę, co siedziało w głowach rosyjskich decydentów, którzy zdecydowali się zaatakować Ukrainę. Przeżywający chwile swojej świetności (i faktycznie doskonały umysł) J. Bartosiak kilkakrotnie powtarzał, że nie liczył się z wybuchem wojny, i to pomimo napomnień jego kolegów zza Wielkiej Wody. Wobec głoszonej przez E. Macrona „śmierci mózgowej NATO”, kwitnącej, pierwszy bodaj raz od czasów duetu Hitler- Stalin, w takim wymiarze kooperacji osi Berlin- Moskwa, kłopotów wojskowych i gospodarczych USA, jak pisze Bartosiak „wystarczyło trochę poczekać, pozwolić zazębić się uzależnieniom, pozwolić z czasem jeszcze bardziej odejść Amerykanom za ocean. Trochę więcej wytrwałości i cierpliwości, małe kroki, a północna Eurazja stałaby się obszarem dominacji Rosji bez wojny, łącząc jako sworzeń (piwot) Chiny i Europę.”

Autor pyta zatem „Co się zatem stało, że Putin i jego przyboczni postanowili rozpocząć wielce ryzykowną dużą wojnę w kluczowym miejscu Europy?”

Walka słabnącego mocarstwa

Krytykując życzliwie tekst Bartosiaka, doskonałą, naprawdę wyśmienitą polemiką B. Radziejewski rozprawia się z nieco emocjonalnym tonem przedmówcy, ale zauważa przede wszystkim, że „umknęło nam chyba jeszcze jedno. To mianowicie, że mimo wszystkich słabości świata transatlantyckiego prozachodni kurs Ukrainy był chyba odczytywany w Rosji jako na tyle silny, że grożący trwałą utratą Kijowa. Co za tym idzie, myślano więc: „przetnijmy to, póki mamy siłę”.”

Zgadzam się z B. Radziejewskim co do jego analizy genezy konfliktu, zwłaszcza co do tego, że przyczyną wojny jest „walka słabnącego mocarstwa o pozostanie w drugiej lidze światowej poprzez próbę zablokowania tego, by kluczowy dla Moskwy Kijów nie stał się strefą wpływów amerykańsko-europejskich.”

Ile dywizji ma…

Mając świadomość, że nie mogę się równać z żadnym z cytowanych autorów w zakresie ich doświadczenia czy dorobku, to myślę jednak, że obaj autorzy nie biorą pod uwagę jednej okoliczności. Mimo tego, że całkowicie zgadzam się ze spiżowymi słowami Ojca Narodów, że na koniec liczy się goła siła, a pytanie „ile dywizji pancernych ma papież” jest stawiane codziennie, to jednak przyciskiem uruchamiającym zapłon są emocje. Ludzkie emocje, czy też używając języka bardziej nowoczesnego: mapy mentalne. Nie logika.

Emocje, nie logika

Jakie emocje mogły, a prawdopodobnie sterowały rosyjskimi decydentami? Przytaczaną i zapewne mającą znaczenie okolicznością jest biologiczny wiek W. Putina, który chcąc zostawić po sobie wielkie dzieło nie ma już dużo czasu (o jego psychice doskonale opowiada K. Kurczab-Redlich). Wydaje się jednak, że nie to było decydujące.

Cywilizacja religijna

Emocje władców Kremla sformatowane są przez rosyjski mesjanizm i manię wielkości, która nakazuje „wyzwalać” inne narody i przeceniać Rosję ( o czym pisze E.Thompson, „Trubadurzy imperium”) . W wybornej książce „Polska-Rosja. Historia obsesji, obsesji historii” A. Chwalba, komentując genialny pomysł Sapiehy i Zamoyskiego z początku XVII wieku (przed zdobyciem Moskwy rzecz jasna), by połączyć Polskę i Moskwę w jeden organizm, napisał, że obaj autorzy projektu „nie rozumieli, że mówią nie tyle do państwa, ale do cywilizacji religijnej”, dla których ”tworzenie wspólnego państwa z katolikami[…] było niemożliwe”. Oczywiście 400 lat później kwestie wiary utraciły na znaczeniu, ale emocje pozostały te same. Z niezwykłym wyczuciem opisuje je niedościgniony mistrz analizy Rosji i Rosjan A. Nowak w książce „Metamorfozy Imperum Rosyjskiego 1721-1921. Geopolityka, ody i narody”, pisząc, że Filoteusz, wykładając w początkach XVI wieku teorię „Moskwy- Trzeciego Rzymu” („Москва – Третий Рим, а четвертому – не бывать»”) jednocześnie pouczał samego władcę, iż  karą za zdradę tego ideału jest upadek. To poczucie mesjanizmu umocnione zostało (o zgrozo!) przez Polaków po nieudolnej próbie trwałego zawładnięcia Moskwą w roku 1612 (do dziś jednym z głównych świąt Rosji jest Dzień Jedności Narodowej, dla upamiętnienia przez powstańców ludowych pod przywództwem Dymitra Pożarskiego i Kuźmy Minina).  

Putin – nowy Chrystus

Moim zdaniem, i tu oczywiście można skrytykować mój pogląd, bo jestem w stanie wykazać jego słuszności, Putin czuje się nowym Chrystusem. W trzewiach rosyjskiej duszy tkwią bowiem wciąż emocje patriarchy Nikona i cara Aleksego Michajłowicza, którzy uznali, że (cyt. za A. Nowak) „Rosja, jako wybranego przez Boga imperium powinna świat zdobyć dla prawdy”. Jakkolwiek niezrozumiale zabrzmieć to może dla nas, Polaków (o Niemcach, Francuzach czy Amerykanach nie wspominając) Rosjanie naprawdę mają poczucie cywilizacyjnej misji nawet dziś. Wystarczy przytoczyć wielokrotne wypowiedzi Putina o upadku „Zachodu”, o roli Rosji, która uratuje Europę przed upadkiem. Niewiele zmieniło się od „Nakazu” Katarzyny II z 1766 roku – Rosja wciąż chce być „europejska” (i leczyć swój kompleks wobec (tak!) Polski), a jednocześnie, czerpiąc z „Plakatu”(odezwy) Zachara Czernyszewa uważa, że podbite narody powinny być  wdzięczne Rosji ponieważ dostąpiły szczęścia „ruskiego mira”. To, że zwulgaryzowany tekst hymnu radzieckiego, jaki słyszałem w latach 80-tych XX wieku na swoim podwórku („Na ch… nam swoboda ruskiego naroda”) odżywa w tekstach z Wyspy Węży („«Русский военный корабль, иди на хуй”), tego Rosjanie nie są w stanie zrozumieć.

„Niech będę niewolnikiem”

I w tym tkwi, moim zdaniem, sedno „operacji specjalnej”.

A jeśli ktoś wierzy w to, że Rosjanie – naród, powstrzyma ten obłęd, to niech drogowskazem będą słowa Michaiła Lermontowa „Пускай я раб, но раб царя вселенной!” („Niech będę niewolnikiem, ale niewolnikiem cara wszechświata”).

Homo sovieticus ma kilkaset lat i ma się dobrze.

Jan Smuga

08.05.2022, g. 19:41

Dodaj twój →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.