STRESZCZENIE:
Wypowiedzi J. Bidena i L. Truss wskazują, że – być może – doszło dziś do zawarcia „dealu” USA – Rosja. Realne jest rychłe zawieszenie broni (o czym pisałem TU), usunięcie się Putina w cień i cofnięcie sankcji.
SZCZEGÓŁY:
Wizyta Prezydenta Bidena w Polsce mogła być, prawdopodobnie, jedynie przykrywką dla spotkań naprawdę ważnych. Jeśli prawdą jest, że J. Biden spotkał się z Romanem Abamowiczem, wysłannikiem W. Putina, to, być może doszło do zawarcia „dealu”.
Co wskazuje na porozumenie
Jakie okoliczności wskazują na potencjalne uzgodnienie stanowisk USA i Rosji?
Po pierwsze, dość nijakie przemówienie J.Bidena, składające się z frazesów, ale zawierające dwa istotne punkty, tj. niezrozumiałą w pierwszej chwili wypowiedź o tym, że czeka nas długa walka, a ponadto zdanie o tym, ze Putin musi odejść. Może to oznaczać, że w zamian za rezygnację przez W. Putina z funkcji i przeprowadzenie „demokratycznych” wyborów (w których, moim zdaniem „wygra” Nawalny) oraz zawieszenie broni na Ukrainie (przy zachowaniu dotychczasowych zdobyczy terytorialnych, tj. Donbasu i „korytarza”) zostaną złagodzone sankcje Zachodu.
Wskazówką, że taka jest istota uzgodnień jest wieczorna wypowiedź brytyjskiej minister spraw zagranicznych Liz Truss, która twierdzi, że sankcje nałożone na Rosję mogą zostać zniesione, jeśli Moskwa zdecyduje się na wycofanie z Ukrainy i zobowiąże się do zaprzestania agresji.
Rychłe zawieszenie broni
Spełnia się zatem scenariusz, o którym pisałem tydzień temu – taki rozwój wydarzeń jest po prostu dla wszystkich obecnie korzystny.
Za wcześnie, by ocenić co to oznacza dla Polski. Wydaje się jednak, że można poczynić kilka wstępnych założeń. Brak jednoznacznego sygnału w stronę Polski podczas wizyty Bidena oznacza, że USA nadal traktują Polskę jako wasala, który powinien, „mówiąc Sikorskim”… i to za darmo. Podczas gdy Polska ponosi największe, poza Ukrainą, koszty konfliktu, nadal nie ma żadnych konkretów ze strony USA co do realnego zaangażowania na wschodniej flance NATO, ani realnego wsparcia Polski w zakresie transferu technologii czy uzbrojenia.
Amerykanom na rękę będzie utrzymywanie w stanie nieokreślonym konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Daje to oczywisty „lewar” na Rosję, a także jeszcze mocniej uzależnia Polskę od USA. W stanie permanentnego zagrożenia polskie władze będą jeszcze bardziej miękkie i usłużne dla swojego patrona.
Co dalej Polsko?
Jeśli powyższe założenia są słuszne, to nie mamy co prawda do czynienia z nową Jałtą, bo Polska pozostaje wyraźnie w amerykańskiej strefie wpływów – ale tylko tak długo, jak długo Amerykanie mają siłę jej bronić. Wydaje się, że Polska w tej sytuacji powinna, na tyle, na ile to możliwe, zacząć twardo artykułować swoje oczekiwania w Waszyngtonie. Powiedzieć „sprawdzam”. W przypadku braku reakcji należałoby zacząć flirtować z Chinami, a także, niezwłocznie rozpocząć grę z nowymi władzami na Kremlu, komunikując Amerykanom, że brak ich zaangażowania może spowodować nie tyle zmianę orientacji, co „orbanizację” polskiej polityki.
Pytanie czy są tacy, którzy posiadają „cojones” do tego typu gry…
Jan Smuga
27.03.2022, g. 0.36
34 lata turlam się po tej ziemi, ale większych bzdur niż tu wypisywanych to jeszcze nie czytałem
Popieram. Stek bredni.
Dziękuję za komentarz 😉 Chętnie dowiem się co jest bzdurą 😉